Kategorie
Blog

Komentarz do „Ciszy”

Przez chwilę zastanawiałam się co właściwie znaczy dla mnie to słowo.
Ucisz się , bądź cicho, nie podskakuj, milcz, nie hałasuj, nie przeszkadzaj, daj spokój! Może to po prostu wyciszenie, harmonia, równowaga, a może niemoc, stagnacja, tumiwisizm? Tak jak nie istnieje Niebo bez Ziemi, tak nie ma Ciszy bez Hałasu.

Malarstwo i w ogóle twórczość w moim przypadku to emocje. Nie mówię o szalonych zestawieniach barw, rozwichrzonych, pulsujących kompozycjach ale o podskórnym żywiole tkwiącym w każdej mojej pracy. Nie zawsze potrafię to wyrazić, ale na pewno to przeżywam. Podsumowując, nie spodziewajcie się absolutnej ciszy w moich pracach na wystawie w Galerii Podlaskiej (wernisaż 26 czerwca ), bo cisza jest we mnie, a w każdym razie bywa.  Obrazy nie milczą.

Kategorie
Blog

„ONCE INA BLUE MOON”

Minimalizm w życiu i sztuce to chyba moje priorytety na najbliższy czas. Narracyjność malarstwa, jego wszechobecne przesłanie, asteiczny charakter prawie wszystkich działań artystycznych znudził mnie na chwilę, no może na dłużej. Może zacznę żyć i tworzyć, cokolwiek by to znaczyło, bez komentarza, odnośników, uzupełnień.

Nie zawsze wieloznaczność znaczy głębię i mądrość. Nie upieram się też przy skrajnej prostocie, ale kiedy przypomnę sobie słowa Gombrowicza:

„Gdy czytam
Gdy piszę
Gdy biorę udział
Gdy funkcjonuję
Zawsze i wszędzie natrafiam na prawo
Im mądrzej
Tym głupiej”

W. Gombrowicz, „Dzienniki”

myślę, że tak właśnie jest.

Namalowałam ostatnio czarno-czerwoną pastel, która mówi o mnie więcej niż mogłabym powiedzieć, wykrzyczeć czy wyszeptać. I chyba o to chodzi, by wybrać taki „przekaźnik”, który wyrazi nas najpełniej. W tym kontekście, wybranie właściwego nośnika naszych myśli jest chyba dosyć trudne, jednym się udaje, innym, powiedzmy mniej. Taka refleksja przyszła mi do głowy, kiedy oglądałam ostatnio w warszawskiej Kordegardzie fotografie młodej artystki Moniki Wiechowskiej. Wystawa nosi tytuł : „Echa miasta”.

Kategorie
Blog Wystawy, wernisaże

WSTĘP DO NOWEJ WYSTAWY: SZTUKA JEST DŁUGA. KRÓTKI CZAS

Jak niesforna rzeka meandruje wyobraźnia Ewy. Mogę tak napisać, bo z uwagą przyglądam się od lat kolejnym jej pracom i odkrywam z zachwytem odgałęzienia głównego nurtu, nowe wyspy obok powrotów do dawnych koryt i na chwilę porzuconych starorzeczy.

Tym razem inspirację do Jej prac stanowiły „Kwiaty zła” Charlesa Baudelaire’a – tom wierszy, w którym poeta rozwiązywał „przeklęte problemy” ludzkiego istnienia.

W sześciu cyklach tego zbioru „zdeprawowane dziecko romantyzmu”, jak o nim pisano, usiłował ukazać paradoksy życia ludzkiego – rozpisanego między marzeniami o osiągnięciu ideału a poczuciem jałowości istnienia, między wzniosłością a trywialnością, między świętością a skazaniem na potępienie. Jego poetycki dyskurs wskazywał człowiekowi jako drogę uporczywe stawianie pytań sobie i światu, poszukiwanie i doświadczanie.

W ten sposób człowiek buduje swoją duchowość, która stanowi o jego istnieniu i przeciwstawia się NUDZIE – przekleństwu życia. To jedyne wybawienie i ocalenie!

Pastel

Ewa za Baudelaire’em podąża, ukazując w swoich obrazach własne zmagania z nudą. Znajdziemy Jej marzenie o pięknie i miłości, które mają dwa źródła – dobro i zło.

Dostrzeżemy dramatyczne rozpięcie między tymi sprzecznościami i próby heroicznej walki z grzeszną naturą człowieka. Nie jest Jej obca pełna kontrastów sfera profanum- od idylli i spokoju codzienności, po ogrom nieprawości i zbrodni. Artystka, jak eksperymentator, próbuje szukać antidotum przeciw złu, zanurzając się w tym, co szalone, pokraczne, potępione. Za Baudelaire’em powtarza:

O dodawaj mi, Panie, siły i odwagi
Bym patrzał na me serce i ciało bez wstrętu.

(Podróż na Cyterę tłum. J. Waczków )

Przebrzmiewa w Jej pracach bunt człowieka bezsilnego wobec cierpienia i jednocześnie dramatycznie świadomego jałowości takiej postawy.

Baudelaire kończy swój tom cyklem utworów mówiących o śmierci, która ocalała i jest i jest wybawieniem od zła, trwogi i tego, co nierozwiązywalne w życiu ludzkim. Finał nie ma jednak wydźwięku pesymistycznego. Daje nadzieję na zmierzenie się z NIEZNANYM po drugiej stronie bytu. W pastelach Ewy można odnaleźć odniesienia do tęsknot za szczęściem i pragnienie doświadczenia czegoś nieznanego. Przywołują one dwa cytaty francuskiego mistrza; pierwszy z wiersza Wzlot :

Kres jałowym marnościom, kres wszelakim niedolom,
Pod których się ciężarem istnienie ugina;
Szczęśliwy ten, co skrzydła szeroko rozpina,
Szybując ku świetlistym pozaziemskim polom!

(Wzlot tłum. W. Szymborska)

kolejny- z utworu Podróż :

O Śmierci, stary szyprze, odbijaj-dal woła!
Ten kraj nas nudzi. W drogę , do nowej przestrzeni!
Chociaż niebo i morze są czarne jak smoła,
Nasze serca-ty znasz je-są pełne promieni!
Twą krzepiącą truciznę wchłoniemy z ochotą!
Pragniemy – tak ten ogień rozpala nam głowę-
Paść w głąb otchłani- Piekła? Nieba? Mniejsza o to,
Byle znaleźć w Nieznanym coś , co będzie nowe!

(Podróż tłum. M. Leśniewska)

Gdzieś w tle tyka zegar, który pozwala artystce uświadomić sobie (i nam wszystkim) własną kruchość absurd walki z „przeklętymi problemami” człowieka. Baudelaire podpowiada:

Pamiętaj! Czas jest graczem namiętnym, co wygra
Bez Szachrajstw każdą partię: to reguła święta.

( Zegar tłum. A. Międzyrzecki)

Ewa Michońska

Wystawę można obejrzeć w Galerii Podlaskiej w Białej Podlaskiej w dniach 28.11-31.12.2008. Motto wystawy: „Sztuka jest długa. Krótki czas”. Prace inspirowane wierszami Ch. Baudelaire’a i tomem „Kwiaty zła”. Obrazy prezentowane na wystawie można również obejrzeć w galerii internetowej Pastele.eu.

Przy okazji wystawy pragnę podziękować Ewie Michońskiej za piękny tekst do katalogu, Monice Byszko za zmysłowy portret i Anrzejowi Jeziorze za reproducje prac.

Kategorie
Blog

BIAŁY MIŚ

Życie jest kiczem!

„Dość, żyję jeszcze; a życie przecież nie przez moralność zostało wymyślone:ono chce ułudy, ono żyje ułudą…” ( Nietzsche).

To wszystko ludzkie, arcyludzkie…
Ewo, nabierz dystansu, jesteś rozgoryczona, za chwilę zapomnisz itd.
No pewnie, tylko dlaczego powraca ten motyw, jak w obrazach Luc’a Tuymans’a z wystawy „Idź i patrz”?

W sztuce jak i w życiu nic nie istnieje bez kontekstu, bez świadomości istnienia. Nagle okazuje się, że piękny obraz „Zachód słońca” został zainspirowany wierszem przyjaciela, który popełnił samobójstwo. Kicz? Czytam powieść V. Woolf „Między aktami”. Miesiąc po napisaniu tej książki popełniła samobójstwo. Kicz? Banał?

„Tam, gdzie jest wola, znajdzie się i sposób”!
Tylko sposób na co, na unikanie życia, przybranie pozy, odegranie roli, czy sposób na żywe życie, jak pisał Dostojewski.

Pracuje nad nową wystawą . Będzie to cykl pasteli inspirowanych „Kwiatami zła” Ch. Baudelaire’a.
„Obecnością rzeczy przeszłych jest pamięć, obecnością rzeczy teraźniejszych jest dostrzeganie, obecnością rzeczy przyszłych – oczekiwanie” ( św. Augustyn, „Wyznania”, Wyd. Znak, Kraków, 1994r.)
Myślę , że w tych wierszach jest właśnie to wszystko: zapamiętane obrazy, emocje, dostrzeżenie najmniejszych drgnień duszy i serca i mimo wszystko czekanie i nadzieja na błysk w oku i porozumienie… o które obecnie tak trudno.
Każdy w stanie wojny, walki z samym sobą, ze światem, i tylko brak towarzysza broni, bo często walka to samotna i właściwie z góry skazana na niepowodzenie. Piszę jak „człowiek z lochu”, może zbyt pesymistycznie, ale po tym , co czytam, co oglądam, co czuję, trudno o inny nastrój.
Czas kradnie wszystko: pamięć, wspomnienia, serca bicie, gorączkę nieprzespanych nocy, bliskość ukochanej osoby, zaciera granicę między rozkoszą i bólem. Kicz? Biały miś?

Kategorie
Blog

UKRAIŃSKI PATCHWORK

Koraliki zagubione w trawie-morele spadające z drzewa, obok glinianej chaty sprzed lat.
Ciepło, słońce , spokój dojrzałego lata. Siedem tysięcy kilometrów między Londynem (jak to brzmi!) a Małą Biłozierką na Ukrainie to mapa moich, tegorocznych wakacji. Somnambuliczna „Biała Zorza” z niebieskimi furtkami (każda inna), okiennicami, słonecznym ornamentem na tle błękitu ścian oddala się coraz bardziej… Żółto-niebieskie, codzienne sukienki kobiet, zmęczone skwarem słoneczniki, rdzawe brązy bezlitośnie wypalonych traw i jasne chusty „babuszek” idących do sklepu.

step zaporoże ulraiński patchwork

„Ewa, twoi kartiny kak skazka” – powiedziała redaktorka jednej z zaporoskich gazet oglądając moje prace. Taką bajkę chciałam zachować… przede wszystkim dla nich ( pogodnych ludzi z Biłozierki) i dla siebie. Co jeszcze pamiętam?

Wycieczka nad Morze Azowskie, „muszelkowa plaża”, ptaki-dziwaki , spękana ziemia stepu z wyschniętą trawą, i bezlistne, akacjowe drzewa na horyzoncie, powrót nocą do Biłozierki, kolorowe ognie bezmyślnie podpalonych stepów i … marzenie o prysznicu i mydle. Nie chce pisać o ciemnej stronie tej wyprawy: uciążliwości podróży,brudzie, ciężkostrawnym jedzeniu, ciepłej wódce i braku cywilizacji. Potraktowałam to jak przygodę, nowe doświadczenie i to najważniejsze.

ukraina morze azowskie lato

W naszym życiu pojawiają się niespodziewane zakręty, niedostatki i nadmiary, i dobrze jest pobyć samemu w stepie, oderwać się od codziennych przyzwyczajeń, trochę spokornieć wobec przyrody, inności, żeby wrócić i znów tęsknić za następną…

Jedno jest pewne, przywiozłam ze sobą smutek i on chyba ze mną zostanie na dłużej. Ta pora roku, ta pora życia, ten etap w miłości i … Zostało mnóstwo obrazów w sercu , ale przede wszystkim pozostał nastrój niespełnienia, zamyślenia i przestrzeń, którą można chłonąć bez końca…

Robert Łuczka napisał :

„Na tafli azowskiego księżycowa drużka,
Także wspomnienie soli na wyschniętych ustach;
Te zostały wrażenia po niespanych nocach
I gwiazdy obce niebu zatopione w oczach –

Kiedy dziś się ukrywasz w pracowitych rolach,
Czy pamiętasz jak w morze wiodła naga wola?
I w srebrzystym miesiąca pluskającym blasku
Woda rozgrzewająca okryła nas łaską…

Jak minione nie trwają postępując chwile,
Tak nie wraca w punkt wyjścia skasowany bilet-
Przeszłość coraz ciaśniejszą mniej wilgotną niszą ,
Dzwon gasnących drgań zmysłów serca nie usłyszy…

Jak skarpa nad wybrzeżem w upale się praży,
Murszejąc z wiatru tchnieniem na glinianej plaży
I nogi odłamując od morskich fal słoty;
Nie potrafi zawrócić , biec w step dla ochoty –

Tak moja wymierzona w horyzont zórz wiara,
Która się bezpowrotnie sięgać dalej stara
W dzikość pól wsłuchana jak malowane cielę;
W pustą pieśń pukających z plastiku butelek…”

mozaikowy kozak

Mozaikowy kozak na przystanku, koralikowa, misterna biżuteria podarowana mi przez dzieci, opustoszała, gliniana chatka z „martwą naturą” w środku, zasuszone wianuszki „byczków” na plaży, traktor wjeżdżający do morza i wyciągający rybacką łódź, ceramiczne „cuda” ukraińskich artystów, surrealizm zamku Popowa, barszcz i ucha, ukraińska dumka, dźwięki bandury i okaryny, stepowe nokturny z płonącymi grzywami, zapach spalonych traw to ukraiński patchwork – kolorowy, smutny i coraz mniej wyraźny.

Dzięki tym przeżyciom maluję teraz w jakimś transie, czując, że nie mogę przestać, rozwijam zwój wspomnień, szukam nowych pomysłów, a i ręka też coraz sprawniejsza.

Myślę już o nowej wystawie… Mam nadzieję, że wyjdę z tych duchowych zmagań zwycięsko… Nie spodziewałam się, że właśnie pobyt na Ukrainie będzie moim wyciszeniem , inspiracją i moją bajką, dzięki której mogę przetrwać trudne chwile…

Plener w Biłozierce trwał od 26 lipca do 13 sierpnia. Brało w nim udział ośmiu artystów z Polski i ośmiu artystów ceramików z Ukrainy. Organizatorem było Gimnazjum „Diwoswit” w Małej Biłozierce. Plener odbył się przy wsparciu Ministerstwa Oświaty i Nauki Ukrainy.

Autorką zamieszczonych zdjęć jest Monika Byszko.